
Można trenować w mrozie bez obawy o uszkodzenie płuc
Idzie mróz. Każdego dnia coraz większy. Do tej pory aura nas rozpieszczała, ale niestety koniec tej sielanki. Prognozy na najbliższe dni nie zostawiają złudzeń. Nadzieję na bieganie w dodatnich temperaturach na jakiś czas trzeba porzucić. A przecież biegać i tak trzeba. W końcu norma treningowa sama się nie zrobi. Któż z nas, biegaczy, nie zadawał sobie podczas takich mroźnych treningów pytania, czemu mamy poczucie, że im zimniej, tym nasze płuca bardziej płoną. To zazwyczaj największa niespodzianka dla niedoświadczonych biegaczy i tych, którzy po raz pierwszy biegają w dni, gdy słupek rtęci spada poniżej zera.
Jak tłumaczy na swoim blogu Dr William O. Roberts, płuca są niesamowitym organem. Ich zadaniem jest zarówno dostarczanie nam tlenu, ale też ogrzanie i nawilżenie wdychanego powietrza odpowiednio do temperatury ciała i jego wilgotności. Muszą taką prace wykonać, by nie uszkodzić tkanki wewnętrznej. Dr Roberts porównuje płuca do drzewa, które ma dwie główne gałęzie dzielące się z pnia, a następnie dzielące się na coraz mniejsze gałązki, z których na końcu wyrastają liście. Ważne, by sobie wyobrazić to drzewo jako odwrócone do góry nogami i zmniejszone do rozmiarów klatki piersiowej. Wtedy już dokładnie będziesz wiedzieć jak wyglądają płuca z tchawicą, która w swoim pniu i pęcherzykach płucnych (liściach) gromadzi powietrze.
Ocieplenie i nawilżenie powietrza w tym systemie następuje szybko. Cały proces zaczyna się już w ustach i nosie. Ogrzane powietrze z odpowiednim nawilżeniem dostaje się do naszego drzewa oddechowego. Stamtąd powietrze wchodzi głębiej, do pęcherzyków, które znajdują się w bezpośrednim kontakcie z naczyniami krwionośnymi. Tam właśnie następuje wymiana tlenu na dwutlenek węgla.
Warto wiedzieć, że zimne powietrze jest bardzo suche. Uczucie gorąca w płucach, które nam towarzyszy po zaczerpnięciu strumienia zimnego powietrza jest prawdopodobnie spowodowane kombinacją wymiany ciepła, które miesza się z wilgocią. Ta wymiana następuje we wczesnej fazie wdechu, gdy do organizmu dostaje się zimne i suche powietrze. U większości ludzi, to uczucie znika po kilku oddechach. Nie są znane przypadki, by taka sytuacja w jakikolwiek zagroziła osobom ze zdrowymi płucami i mogła ten organ uszkodzić. Może jednak wywołać atak oskrzeli u osoby z astmą. Wiele osób obawia się, że oddychając zimnym powietrzem mogą im zamarznąć, albo w najlepszym przypadku zmrozić płuca. Tu też lekarze uspokajają. Rozbudowana sieć przepływu krwi przez tkanki płuc skutecznie temu zapobiegaja.
Śmiało można stwierdzić, że płuca tolerują ekstremalnie niskie temperatury bez żadnych obrażeń, a w tym wypadku odmrożeń. Dr William O. Roberts zapewnia, że dorastając w Minesocie przyzwyczaił się od tego, że zimno jest powszechne, co nie powstrzymywało go przed bieganiem na zewnątrz. „U nas przez cały rok jest wiele dni tak zwanego podwyższonego ryzyka. Dotyczy to zarówno biegaczy, jak i narciarzy, łyżwiarzy, czy osób uprawiających Nordic. Wszyscy robią to przy naprawdę niskich temperaturach. Matka natura wszystkich nas wyposażyła w taki system, który wytrzyma zimno”.
Jeśli zimne powietrze przeszkadza komuś podczas ćwiczeń, można założyć szalik, lub maskę na twarz, aby pomóc nieco ogrzać powietrze zanim zrobimy wdech. Dobrym rozwiązaniem jest też kominiarka, która oprócz tego, że „podgrzewa” powietrze, to jeszcze pozwala ogrzać twarz w naprawdę zimnych warunkach. Pomaga też w tym, by nie dopuścić do odmrożeń skóry na policzkach. W sklepach jest dostępny szeroki asortyment takich kominiarek. Mają różne kolory i kształty. Każdy może spokojnie dopasować coś do swoich potrzeb.
Konkluzja jaka płynie z porad i medycznych zapewnień dr Robertsa jest prosta i niepozostawiająca pola na wymówki: można trenować w zimnych warunkach i to bez obawy o uszkodzenie płuc, a pieczenie zwyczajnie samo minie.